Przejdź do głównej zawartości

Lana Del Rey – Violet robi mostek na trawie

Nie jestem na bieżąco z muzyką Lany Del Rey i mój ulubiony album studyjny pochodzi z 2014 roku (mowa o „Ultraviolence”), ale wracam czasem do niektórych piosenek albo sprawdzam, co ostatnio wydała. Zawsze uwielbiałam wokal tej amerykańskiej gwiazdy, chociaż nigdy nie nazwałabym się fanką Lany. Tomik zainteresował mnie głównie… tytułem. Jest też ślicznie wydany i pełen fotografii wykonanych przez samą autorkę. Pomyślałam, że może na ponów zakocham się w jej twórczości. Wiersze zamieszczone w „Violet robi mostek na trawie” czytałam trochę jak piosenki. Obawiałam się akcentów amerykańskich, jakichś lokalnych odniesień i kontekstów, których nie zrozumiem, co finalnie wpłynie negatywnie na odbiór poezji. A czytałam w oryginale i w przekładzie polskim. Niektóre wersy lepiej wybrzmiewały po angielsku, inne w naszym ojczystym języku. Czy któreś z zaprezentowanych utworów zdołały mnie ująć?

okładka książki (twarda oprawa)
okładka książki (twarda oprawa)

Elizabeth Grant, bo tak naprawdę nazywa się Lana Del Rey, w notce otwierającej tomik pisze, że utwory powstawały w duchu autentyczności i nad wieloma wersami ciężko pracowała, by brzmiały jak najlepiej. Tę pracę rzeczywiście czuć. Nie są to „niedbałe” wiersze ani takie powstałe na poczekaniu, z potrzeby serca. Autorka pragnęła, by jej poezja była przede wszystkim dobrze napisana, co w moim odczuciu trochę zraniło przekaz emocjonalny. Czytając, byłam zachwycona splotem słów, ale czytałam o czymś, z czym trudno było mi się utożsamić i może tylko ze dwa, trzy razy szybciej zabiło mi serce. Zbyt często też zastanawiałam się, czy artystka przeżyła to, co opisuje, czy pomieszała realność z fikcją, pomimo że nie powinno mieć to większego znaczenia.

and saw Violet / bent backwards over the grass / 7 year old with dandelions gasped / tightly in her hands

Tytułowy wiersz ujął mnie z miejsca za sprawą życiowego kontrastu. Osoba dorosła, zbyt dużo myśląca, niepotrafiąca podjąć prostych decyzji i odrobinę przygnębiona, zauważa siedmiolatkę wykonującą mostek na trawie. Szczęśliwą, beztroską, łapiącą moment. Od razu zapragnęłam być jak to dziecko i mniej się przejmować różnymi sprawami. Kolejne utwory – większa ich część – są bardziej rozbudowane i rzadko powiązane wspólnymi motywami (przewija się jeden, a mianowicie żal po stracie mężczyzny / nieudanej relacji). W pamięć zapadł mi ten o lekcji latania, następnie kursie żeglowania, na który zapisała się jako Elizabeth Grant, nie Lana Del Rey. Jest w nim zawarta ogromna siła poprzedzona brakiem zaufania do siebie. Powiedziałabym, że ten wiersz łączy lirykę i prozę, bo jego druga część została napisana jak opowiadanie. Mieszanie rodzajów literackich nie będzie przemawiać do każdego, ale mi się taka niecodzienna zabawa słowem zdecydowanie podoba.

I didn’t trust myself / not just 2500 ft above the coast of Malibu / but with anything. And I didn’t trust you, / I could have said something but I was quiet / because pilots aren’t like poets / they don’t make metaphors between life and the sky.

Amerykańskie akcenty, jakich się obawiałam, również występują. Najwięcej jest ich w poemacie o Los Angeles. Czegóż tam nie ma – dzika ekscytacja miastem, poczucie zagubienia, przynależności, desperackie wołanie o miłość. Z jednej strony ma się wrażenie, że w tym miejscu podmiot liryczny czuje się najlepiej, bo czuje się sobą, z drugiej strony całe to przywiązanie do Los Angeles wydaje się niezdrowe i niepoparte rozsądnymi argumentami.

Totally on fire, unlivable, unbreathable, I need you

Tomik zwieńczają mały zbiór haiku – lepsze w oryginale niż w przekładzie – oraz „zapiski dla poetki”, czyli puste strony, na których można coś zanotować albo samodzielnie napisać wiersz. Z tej możliwości raczej nie skorzystają osoby trzymające książki z daleka od przyborów do pisania, choć wydaje mi się, że sama autorka nawet zachęcałaby do korzystania z ołówków oraz długopisów, patrząc na całokształt wydawnictwa.

„Violet robi mostek na trawie” to nie jest miłość od pierwszego, ani nawet drugiego, wejrzenia. Dobrze czytało mi się poezję Lany Del Rey, ale tylko nieliczne utwory podobały mi się w całości. Z niektórych zachowałabym jedynie krótkie fragmenty. Autentyczna, a mimo to tajemnicza i pozostawiająca duże pole do interpretacji – tak określiłabym twórczość amerykańskiej artystki. Odnajdziemy w niej głównie poetkę, nie wokalistkę (ani tym bardziej gwiazdę zza oceanu).

Autorka: Lana Del Rey

Tytuł: „Violet robi mostek na trawie”

Tytuł oryginalny: „Violet Bent Backwards over the Grass”

Wydawnictwo: SQN

Rok wydania: 2021

Okładka: twarda

Liczba stron: 176

Ocena końcowa: 3,5/5

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Patryk Mogilnicki – Nówka sztuka. Młoda polska ilustracja

Młodzi polscy ilustratorzy… jest ich dużo, są bardzo dobrzy w tym, co robią. Współpracują z wydawnictwami, czasopismami, zespołami, ich projekty pojawiają się w prestiżowych zagranicznych magazynach i dziennikach. Tworzą w różnym stylu, różnymi narzędziami, a swoje prace często pokazują w mediach społecznościowych. Ta książka, „Nówka sztuka. Młoda polska ilustracja” to coś genialnego zwłaszcza dla aspirującego ilustratora – to połączenie inspirującego albumu prac z krótkimi wywiadami. Niektóre ogólne pytania powielają się w każdej rozmowie, jednak można dostrzec, że autor solidnie przygotował się przed wszystkimi spotkaniami, ponieważ wnikliwie zagaduje o konkretne dzieła, informacje zamieszczone na Behance albo nawiązuje do stylów, które pojawiły się w drugiej połowie XX wieku, przyrównując je do portfolio swoich gości. Okładka książki (przód) Część rozmów podobała mi się bardziej niż inne i z reguły były to te, w których artyści nieco się uzewnętrznili, opowiedzieli w ciekawie o swo

Aga Naplocha – UX-owa zupa instant, czyli przewodnik po UX

E-book autorstwa Agi Naplochy szybko zwrócił moją uwagę. Bo śliczna okładka ociekająca tym „ładnym” odcieniem różu, bo tematyka związana z zawodem, w którym pracuję, bo o projektowaniu doświadczeń warto poczytać, rozwijając swoją karierę w agencji tworzącej aplikacje i strony (albo celując we własną działalność i jednoosobowe studio projektowe). „UX-owa zupa instant” nie należy do najtańszych lektur – jak większość branżowych książek – jednak informacja o 8-letnim doświadczeniu Agi Naplochy podpowiedziała mi, że będę mieć do czynienia z wiedzą osoby, która wzięła udział w niejednym projekcie, a przejrzenie jej mediów społecznościowych ostatecznie przekonało mnie do dokonania zakupu. Okazało się również, że autorka prześwietnie wyjaśnia przeróżne zagadnienia , pozwalając sobie na odrobinę poczucia humoru, ale nie pieści się z odbiorcą jak z jajkiem i nie mówi do niego jak do kogoś, kto pierwszy raz w życiu spotyka się z pojęciem UX. Lektura jest przyjemna i przystępna. Pewne proste zabi

Delia Owens – Gdzie śpiewają raki

Kya, główna bohaterka powieści „Gdzie śpiewają raki”, to niezwykła i niezwykle nieszczęśliwa dziewczynka. Małą mieszkankę podmokłych, położonych nad oceanem terenów Karoliny Północnej opuściła cała rodzina. Najpierw odeszła matka. Następnie, jedno po drugim, z biednego domu wyniosło się starsze rodzeństwo Kyi. Dziecku pozostał tylko przemocowy ojciec, ale po paru miesiącach, gdy kilkulatce zaczęło się wydawać, że rodzic traktuje ją lepiej, z uczuciem, także i on znikł i już nigdy nie wrócił. Osamotniona Kya, aby przetrwać, zbiera i sprzedaje małże, a za zarobione pieniądze kupuje produkty pierwszej potrzeby. Dziewczynka, pomimo bardzo młodego wieku, jest sprytna i zaradna, ale również płochliwa niczym sarna i zawsze ukrywa się w zaroślach, gdy sądzi, że grozi jej niebezpieczeństwo ze strony obcych ludzi. Okładka książki (przód) Życie w samotności to jedno, ale życie w strachu to coś całkiem innego. Opowieść o niełatwym życiu Kyi przecinają krótkie rozdziały dotyczące zagadkowej śmierci