Przejdź do głównej zawartości

Posty

Patryk Mogilnicki – Nówka sztuka. Młoda polska ilustracja

Młodzi polscy ilustratorzy… jest ich dużo, są bardzo dobrzy w tym, co robią. Współpracują z wydawnictwami, czasopismami, zespołami, ich projekty pojawiają się w prestiżowych zagranicznych magazynach i dziennikach. Tworzą w różnym stylu, różnymi narzędziami, a swoje prace często pokazują w mediach społecznościowych. Ta książka, „Nówka sztuka. Młoda polska ilustracja” to coś genialnego zwłaszcza dla aspirującego ilustratora – to połączenie inspirującego albumu prac z krótkimi wywiadami. Niektóre ogólne pytania powielają się w każdej rozmowie, jednak można dostrzec, że autor solidnie przygotował się przed wszystkimi spotkaniami, ponieważ wnikliwie zagaduje o konkretne dzieła, informacje zamieszczone na Behance albo nawiązuje do stylów, które pojawiły się w drugiej połowie XX wieku, przyrównując je do portfolio swoich gości. Okładka książki (przód) Część rozmów podobała mi się bardziej niż inne i z reguły były to te, w których artyści nieco się uzewnętrznili, opowiedzieli w ciekawie o swo
Najnowsze posty

Stephen King – Dziewczyna, która kochała Toma Gordona

Stworzenie nienużącej historii o dziewięciolatce zagubionej w lesie, dziewięciolatce będącej jedyną bohaterką tej historii, to wyzwanie, któremu mógł sprostać właśnie Stephen King. A tak się składa, że „Dziewczyna, która kochała Toma Gordona” to niesamowicie wciągająca i trzymająca w napięciu książka, od jakiej naprawdę trudno było mi się oderwać. Nie jest zbytnio rozwleczona – ma jedynie 256 stron – i ciekawie przedstawia wytrwałość zlęknionego dziecka przemierzającego całe kilometry leśnych terenów. Trisha przypadkiem oddala się na wycieczce od szlaku, od kłócących się matki oraz starszego brata. Dziewczynka nurkuje w poszyciu leśnym, żeby się załatwić, a chwilę później odkrywa, że straciła orientację w terenie. Przy sobie ma bluzę, plastikowy płaszcz przeciwdeszczowy, na głowie czapkę z autografem baseballisty Toma Gordona. Plecak nie pęka w szwach od zapasów, znajduje się tam prowiant na jeden dzień wycieczki (kanapka z tuńczykiem, jajko w skorupce ugotowane na twardo, parę łodyżek

Delia Owens – Gdzie śpiewają raki

Kya, główna bohaterka powieści „Gdzie śpiewają raki”, to niezwykła i niezwykle nieszczęśliwa dziewczynka. Małą mieszkankę podmokłych, położonych nad oceanem terenów Karoliny Północnej opuściła cała rodzina. Najpierw odeszła matka. Następnie, jedno po drugim, z biednego domu wyniosło się starsze rodzeństwo Kyi. Dziecku pozostał tylko przemocowy ojciec, ale po paru miesiącach, gdy kilkulatce zaczęło się wydawać, że rodzic traktuje ją lepiej, z uczuciem, także i on znikł i już nigdy nie wrócił. Osamotniona Kya, aby przetrwać, zbiera i sprzedaje małże, a za zarobione pieniądze kupuje produkty pierwszej potrzeby. Dziewczynka, pomimo bardzo młodego wieku, jest sprytna i zaradna, ale również płochliwa niczym sarna i zawsze ukrywa się w zaroślach, gdy sądzi, że grozi jej niebezpieczeństwo ze strony obcych ludzi. Okładka książki (przód) Życie w samotności to jedno, ale życie w strachu to coś całkiem innego. Opowieść o niełatwym życiu Kyi przecinają krótkie rozdziały dotyczące zagadkowej śmierci

Sara Antczak – Lina

Góry nie są i być może nigdy nie zostaną moją pasją. Inaczej sprawa ma się z opowieściami o górach – prawdziwymi i fikcyjnymi. Od zawsze za fascynujące uważałam historie alpinistów, himalaistów i ogółem osób poświęcających swoje życie (niekoniecznie dosłownie) miłości do gór. Z duszą na ramieniu oglądałam dokumenty o tych, którym góry zabrały szansę na zdobywanie kolejnych szczytów, jak i o tych, którzy wykorzystali cień szansy na przetrwanie. Czasem zastanawiam się, czy ludziom rzeczywiście podoba się smak niebezpieczeństwa i ryzyko, jakim zazwyczaj obarczona jest profesjonalna wędrówka i wspinaczka. Czytając „Linę”, niemal czułam ten smak na własnym języku. Gdy główni bohaterowie tej powieści byli wysoko, ich codzienne życie, pozostawione daleko w tyle we Wrocławiu, wydawało się mało istotne. Liczyło się tylko to, co odczuwali, przebywając w górach. Wspinaczka na sam szczyt oznaczała nie tyle co próbę udowodnienia sobie czegoś, a pokonanie pewnych barier i zawalczenie o własne szczęś

Lana Del Rey – Violet robi mostek na trawie

Nie jestem na bieżąco z muzyką Lany Del Rey i mój ulubiony album studyjny pochodzi z 2014 roku (mowa o „Ultraviolence”), ale wracam czasem do niektórych piosenek albo sprawdzam, co ostatnio wydała. Zawsze uwielbiałam wokal tej amerykańskiej gwiazdy, chociaż nigdy nie nazwałabym się fanką Lany. Tomik zainteresował mnie głównie… tytułem. Jest też ślicznie wydany i pełen fotografii wykonanych przez samą autorkę. Pomyślałam, że może na ponów zakocham się w jej twórczości. Wiersze zamieszczone w „Violet robi mostek na trawie” czytałam trochę jak piosenki. Obawiałam się akcentów amerykańskich, jakichś lokalnych odniesień i kontekstów, których nie zrozumiem, co finalnie wpłynie negatywnie na odbiór poezji. A czytałam w oryginale i w przekładzie polskim. Niektóre wersy lepiej wybrzmiewały po angielsku, inne w naszym ojczystym języku. Czy któreś z zaprezentowanych utworów zdołały mnie ująć? okładka książki (twarda oprawa) Elizabeth Grant, bo tak naprawdę nazywa się Lana Del Rey, w notce otwiera

María Hesse – Marilyn. Biografia

Z czym kojarzy mi się Marilyn Monroe? Z kilkoma ikonicznymi fotosami, rozmarzonym spojrzeniem i aksamitnym głosem. Z wyjątkową urodą, obok której zapewne ciężko było przejść obojętnie. Jednak fizyczne atuty gwiazdy lat 50. XX wieku nie powinny przysłaniać tej Marilyn spoza planu zdjęciowego, tej otoczonej książkami i przyjaciółmi, a nie kamerami, fotoreporterami i rozwrzeszczanymi fanami. Ilustrowana biografia Marii Hesse pomogła mi ujrzeć bohaterkę książki bardziej jako zwykłą kobietę, a nie „symbol seksu”. Nie byłam przekonana do narracji pierwszoosobowej, ale ciekawość zwyciężyła i przepiękne wydawnictwo trafiło w moje ręce. Kiedy zaczęłam czytać, dość szybko przepadłam i przez chwilę zapomniałam, że tekst jest mieszanką faktów połączonych z fikcją (pewnym wyobrażeniem autorki o Marilyn), za to czułam się, jakbym rzeczywiście czytała dziennik gwiazdy. okładka książki, grafika: Młody Book Przyszłość istnieje, a ja nie mogę czekać na jej przyjście. Maria Hesse prześledziła życiorys M

Richard Chizmar, Stephen King – Pudełko z guzikami Gwendy

Pudełko zniszczenia Gwendy… Niby zwykłe pudełko z kilkoma guzikami i dwoma dźwigienkami, ale w rzeczywistości jest to rzecz dziwna, magiczna i nade wszystko niebezpieczna. Gwendy Peterson otrzymuje je, mając dwanaście wiosen. Są wakacje i dziewczynka stara się zrzucić parę kilogramów, wspinając się codziennie na Schody Samobójców ulokowane nieopodal parku w miasteczku Castle Rock. Dzielnie pokonuje wysokie schody, bo przejęła się kilkoma wyzwiskami w szkole. Któregoś dnia, po wdrapaniu się na szczyt, woła ją obcy mężczyzna, dosyć osobliwy, zważywszy na fakt, że jest gorąco, a on ma na sobie czarny płaszcz i czarny kapelusik na głowie. Gwendy postanawia podejść, bo wierzy, że w biały dzień nie stanie jej się żadna krzywda, poza tym tajemniczy pan nie posyłał w jej stronę lubieżnych spojrzeń. Przedstawia się on jako Richard Farris i po krótkiej pogawędce wręcza dziewczynce pudełko. Lekkie, piękne, wyjątkowe. Na nim osiem guzików w różnych kolorach: sześć ułożonych parami odpowiada wszys

Jason Schreier – Krew, pot i piksele. Chwalebne i niepokojące opowieści o tym, jak robi się gry

Być może w jakiejś alternatywnej rzeczywistości książka „Krew, pot i piksele” zainspirowałaby mnie do rzucenia wszystkiego na rzecz tworzenia gier, jednak w tym świecie co najwyżej skłania do wykazania się większą wyrozumiałością, kiedy premiera produkcji, na którą czekam, zostanie przełożona. Przychodzi mi na myśl, że miłość do poszczególnych tytułów trudno jest skonfrontować z wiedzą o tym, jak ciężka i długotrwała praca się za nimi kryje. Dopracowywanie detali kosztem prywatnego życia brzmi… no cóż, brzmi koszmarnie smutno. Oczywiście w zbiorze tekstów Jasona Schreiera beznadzieja przeplata się z licznymi sukcesami i inspirującymi opowieściami o pasji, więc to nie tak, że branża gier została przez niego przedstawiona wyłącznie w złym świetle. okładka książki (przód, tył i grzbiet) Autor zdecydował się na napisanie książki po kilku latach pracy jako redaktor serwisu informacyjnego Kotaku i zgłębianiu zjawiska o nazwie crunch. Wycieńczające nadgodziny towarzyszące tygodniom poprzedzaj

Aga Naplocha – UX-owa zupa instant, czyli przewodnik po UX

E-book autorstwa Agi Naplochy szybko zwrócił moją uwagę. Bo śliczna okładka ociekająca tym „ładnym” odcieniem różu, bo tematyka związana z zawodem, w którym pracuję, bo o projektowaniu doświadczeń warto poczytać, rozwijając swoją karierę w agencji tworzącej aplikacje i strony (albo celując we własną działalność i jednoosobowe studio projektowe). „UX-owa zupa instant” nie należy do najtańszych lektur – jak większość branżowych książek – jednak informacja o 8-letnim doświadczeniu Agi Naplochy podpowiedziała mi, że będę mieć do czynienia z wiedzą osoby, która wzięła udział w niejednym projekcie, a przejrzenie jej mediów społecznościowych ostatecznie przekonało mnie do dokonania zakupu. Okazało się również, że autorka prześwietnie wyjaśnia przeróżne zagadnienia , pozwalając sobie na odrobinę poczucia humoru, ale nie pieści się z odbiorcą jak z jajkiem i nie mówi do niego jak do kogoś, kto pierwszy raz w życiu spotyka się z pojęciem UX. Lektura jest przyjemna i przystępna. Pewne proste zabi